sobota, 1 czerwca 2013

Chapter 1

- Jay, mam sprawę. Mógłbyś mi przynieść moje czarne spodnie? - właśnie się pakowałam... ale nie na wakacje. Na 3 dni wyjeżdżam do moich kuzynów. Mieszkają w Północnej Karolinie. Przyznam, że mieszkałam tam pierwsze 4 lata mojego życia, ale z powodu problemów mojej mamy w pracy przenieśliśmy się do LA. Bardzo tęsknię za moją rodziną. Jesteśmy tak daleko od siebie. Dlatego właśnie wyjeżdżam. Wiem, że 3 dni to za mało, ale na tylko tyle mogę wyjechać, ponieważ niedługo jedziemy na Barbados. Nie wytrzymam tam bez Jay'a, no ale... w końcu jakoś będę musiała.
- Nie. - odpowiedział oschle. - Nie możesz mnie zostawić na tak długo.
- Skarbie - wtuliłam się w jego tors - wiem, że beze mnie nie przeżyjesz, ale nie widziałam mojej rodziny od 14 lat. Musisz mnie zrozumieć. To tak, jakbyś na 14 lat pozbył się swoich loczków.
- To jest zupełnie co innego. - odepchnął mnie i usiadł na łóżku. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. On to traktował dosyć poważnie.
- Jay, co się dzieje?
- Elisabeth, wiesz przecież, że nie zniosę bez Ciebie nawet godziny. Jesteśmy nierozłączni. To dla mnie bardzo trudne.
- Rozumiem to. - lekko musnęłam jego usta i westchnęłam. - Chętnie bym została, ale Jay... rodzina też jest dla mnie bardzo ważna. Nie mogę się do nich nie odzywać tylko dlatego, że Ty tego chcesz. Proszę, musisz wytrzymać. Zrób to dla mnie. - spojrzałam mu głęboko w oczy.
- Ech, no dobrze. Spróbuję. - przytulił Cię mocno. - Kocham Cię misiu.
- Aw, ja Ciebie bardziej. Dobra, a teraz puść mnie, bo nie mogę oddychać. - zażartowałam i wróciłam do zapełniania wielce pojemnej walizki. Spakowałam chyba wszystkie ciuchy i dodatki. Co jak co, ale moda zawsze mnie kręciła. Chciałabym kiedyś pracować jako modelka. Marzenia... Kiedy już zapięłam walizkę spojrzałam jeszcze raz na Jay'a. Jego mina dawała mi się we znaki.
- Jay, no przestań. To tylko 3 dni. - poczochrałam te jego bujne loki i zeszłam z walizką na dół do salonu, a Jay pobiegł za mną. Zza drzwi od kuchni wyłoniła się moja mama. Podeszła do mnie i szybko przyciągnęła do swojej piersi. Poczułam się dziwnie, ale po chwili odwzajemniłam uścisk.
- Kochanie, będę za Tobą strasznie tęsknić.
- Następna. - przerwałam jej.
- Uważaj tam na siebie. Pamiętaj o kremie przeciwsłonecznym, a właśnie, skoro o słońcu mowa, wzięłaś jakiekolwiek czapki? - ach, nigdy mi się to nie znudzi.
- Mamo, wzięłam ponad 20 full capów, a jadę tam na 72 godziny. - mogę się pochwalić, że mam 4 garderoby; jedną na ciuchy, drugą na dodatki, trzecią na buty i czwartą (największą) na full capy i inne różne czapki. Tsa, jesteśmy z tych bogatych. Mama dużo zarabia. Fajnie, co nie? Btw. tak wygląda moja garderoba z czapkami:

- Dobrze, Elisabeth, po prostu... uważaj. - jeszcze raz mnie przytuliła i pogłaskała po głowie. Spojrzałam na Jay'a, a on tylko kiwał głową.
- Co Wy, zgadaliście się czy co? - po schodach przybiegła do mnie Ashley i dosłownie na mnie wskoczyła.
- Ash, wszystko z Tobą dobrze?
- Pewnie.
- Ale mi się wydaje, że przytyłaś.
- Skąd taki pomysł?
- Bo kochaniutka tak mi zgniatasz nogę, że zaraz stracę w niej czucie. - syknęłam.
- A no tak. Przepraszam. - Jay do nas podszedł i pomógł nam obu wstać.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się do niego i przytuliłam się do Ashley.
- Słuchajcie, ja też będę za Wami tęsknić, no ale ludzie. Ja tam jadę tylko na 3 dni. Wytrzymacie jakoś?
- Tak, no pewnie, że wytrzymamy. - odpowiedział za wszystkich Jay. Na szczęście jeszcze się z nim nie żegnam, bo odwiezie mnie na lotnisko. Jeszcze raz przytuliłam mamę i Ashley i w końcu wyszliśmy. Droga zajęła nam niecałe pół godziny. Jay jak zwykle wysiadł przede mną i otworzył mi drzwi. Dżentelmen się znalazł. Ale lubię takich.
- Ile masz jeszcze... sorki, ile my mamy jeszcze czasu?
- Samolot mam za półtorej godziny, więc jakąś godzinkę.
- Uff, myślałem, że będzie krócej. Chodź, napijemy się czegoś. - zaciągnął mnie do jakiejś kawiarni. Oboje zamówiliśmy po mocnym espresso. Nagle Jay złapał mnie mocno za rękę i spojrzał w oczy.
- Nie chcę się z Tobą rozstawać - już miałam coś powiedzieć, ale mnie wyprzedził - ale wiem, że nie mogę mieć Ciebie na wyłączność. Kocham Cię, Elisabeth. Wiesz o tym, prawda?
- Oczywiście, że wiem. Ja Ciebie też kocham, ale... Jay, muszę już iść. - widziałam, jak twarz mu mizernieje. - Kochanie, wierzę, że wytrzymasz. - wyszliśmy z kawiarni. Trzymając się za ręce poszliśmy w stronę miejsca, gdzie odbywała się kontrola bezpieczeństwa. Musieliśmy się pożegnać.
- To... - zaczęłam, a Jay mocno mnie przytulił. Ten uścisk wyglądał jakbyśmy mieli rozstać się na całe życie.
- Będę tęsknił. - szepnął mi do ucha. Z biegiem czasu musiał mnie puścić.
- Muszę już iść. - upierałam się. Na serio musiałam się zbierać, samolot za 30 minut, a my stoimy jak buce i się przytulamy... chociaż, to głównie Jay się przytula, bo ja na serio chciałam już iść. Może nie że chciałam, ale musiałam. - Jay... - to nic nie dawało. Musiałam zajrzeć po skuteczniejsze metody. Zaczęłam go łaskotać. Nic. Boże, przecież każdy na tym durnym świecie wie, że Jay przez łaskotki może kiedyś umrzeć. - Jay... - znowu nic. - Jay! - krzyknęłam na całe lotnisko. Momentalnie ode mnie odskoczył. Wszyscy zwrócili wzrok na naszą dwójkę. Rozległy się piski i krzyki 'To Jay! Jezu! To naprawdę on!' a po chwili wokół nas zebrało się stado fanek. Krzyczały, płakały, śmiały się, no po prostu masakra. Jay - oczywiście uprzejmy - zaczął robić sobie z nimi fotki, podpisywał autografy, no wszystko. Wiedziałam, że już nie będę miała szans na normalne, czułe pożegnanie, dlatego tylko spojrzałam w te jego niebieskie, głębokie oczy i odeszłam. W oku zakręciła mi się mała, nawet niewidoczna łza, ale nie pozwoliłam jej wypłynąć. Jay chyba powinien zrozumieć, że nie może mnie mieć na wyłączność. Może niech sam przez ten czas zajmie się zespołem, albo rodziną... Chociaż tak dobrze się dogadujemy, to czasem naprawdę mnie wkurza. Nie mogę dopuścić do tego, żeby cały czas się tak zachowywał, bo doprowadzi to do tego, że będę musiała z nim zerwać, a naprawdę tego nie chcę. Kocham go i nie chcę kończyć tego związku. Po prostu muszę to wszystko przemyśleć. Przede wszystkim po powrocie z Północnej Karoliny muszę porozmawiać z Jayem. Tak. Stanowczo. Nie ma innej opcji. Dobra, muszę się ogarnąć. Muszę lecieć. Kontrola zakończona. Koniec. Jeszcze tylko bilety i lot. 10 minut do odlotu. Zapinam pasy i biorę głęboki wdech i wydech. Panicznie boję się latać samolotem. Ale cóż, muszę jakoś wytrzymać. Cały lot ma trwać 3 godziny. Dobra, ogarnę się i jakoś to będzie. Dla mojej rodziny wszystko. Wystartowaliśmy. Kiedy stewardesa pozwoliła nam rozpiąć pasy, zrobiłam to i pogrążyłam się w myślach... głównie dotyczyły one Jay'a. To nawet niezły pomysł, lęk przed lotem mogę zasłonić moim problemem z chłopakiem. Nie minęło 10 minut, a zasnęłam.

________________________________________

Macie ;3 Trochę mi to zajęło.
Ale po tym dłuuugim weekendzie raczej mi wyszło :D
Tsa, mam nadzieję ;)
Nuta na dziś: Bring Me The Horizon - Blessed With A Curse
Pozdrawiam, do widzenia xD

sobota, 11 maja 2013

Prolog

Siemka, jestem Elisabeth. Co by tu napisać... hm, mam 18 lat, chodzę do liceum w Los Angeles - za rok zdaję maturę - mieszkam z mamą i młodszą siostrą, Ashley. Razem z nią i moimi trzema przyjaciółkami; Carmen, Rose i Dianą tworzymy przyjacielską paczkę. Moim chłopakiem jest Jay McGuinness z zespołu The Wanted. Ja i dziewczyny przyjaźnimy się z chłopakami z zespołu. Ja i Diana gramy na gitarach akustycznych, a Carmen na fortepianie. Nasze charaktery świetnie się dopełniają. Właśnie rozpoczęły się wakacje, więc niedługo wyjeżdżamy całą paczką (wraz z chłopakami) na Barbados. To tyle jak na razie... Do zobaczenia.

________________________

Zabijcie mnie :3
Krótki, ale kij z tym xD
Ważne, żeby się podobał xD
Nuta na dziś: Megadeth - Holy Wars
Dobranoc ;*

środa, 8 maja 2013

Bohaterowie


Elisabeth Butler (18)
                                                                                        

Ashley Butler (16)














Carmen Robinson (19)








Rose Mayton (19)


















Diana Thomson (19)


















The WANTED (20-25)











                                                                   






________________________________________

Kolejny blog :3
Spodoba Wam się, zaręczam :)
Zachęcam do komentowania i wgl xD
Nuta na dziś: System Of A Down - Chop Suey!
Narka ;*